W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej przekazów, które (roszcząc sobie pretensje do "neutralności" i "racjonalności") są tak naprawdę prymitywnym obrażaniem chrześcijan.

Nie mówię tu nawet o bilboardowej akcji "nie kradnę, nie zabijam, nie wierzę", zrównującej wiarę w Boga z popełnianiem zbrodni. Mam na myśli tysiące słownych dowcipów i obrazków wyśmiewających osoby wierzące, czy bluźniących przeciw Bogu i Matce Bożej.

Często nie wiemy jak zareagować. Nie chcemy prowadzić dyskusji na poziomie bluzgów. Istnieje powiedzenie: "nie dyskutuj z głupcem, bo wpierw ściągnie cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem".
żródło obrazka:"katolickie memy"

Co możemy zrobić?
Warto pamiętać, że istnieje niewielu prawdziwych ateistów, czy agnostyków, czyli osób, które na drodze czysto rozumowej doszły do wniosku, że w braku dowodów na istnienie Boga, nie wierzą w niego. Takich ludzi o tyle łatwo poznać, że nie mając do Boga i Kościoła stosunku emocjonalnego potrafią docenić podniosłą rolę chrześcijaństwa a zwłaszcza katolicyzmu w budowie cywilizacji zachodniej. Widzą logikę i spójność nauczania moralnego Kościoła. Po prostu nie wierzą. Jest ich garstka.  Reszta to grupa określona dość trafnie przez kogoś mianem ksero-antykleruchów. Są to osoby, które w pewnym momencie życia obraziły się na Kościół (mogą się tu znaleźć też osoby autentycznie skrzywdzone np. przez osobę duchowną) i starają się walczyć z Kościołem za pomocą bezrefleksyjnie powielanych argumentów, wyczytanych w "Nie", czy znalezionych w internecie.




żródło: "Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji"

Zawsze można zareagować prostym: "Nie życzę sobie takich tekstów w mojej obecności, obrażasz sprawy dla mnie ważne, uszanuj to." Jeżeli spotykamy takie osoby na codzień i są kimś dla nas ważnym, można spróbować poprowadzić rozmowę tak, by dotrzeć do pradziwych przyczyn takiej postawy. "Widzę, że jesteś zły na Kościół, co takiego się stało, co wzbudziło twój gniew?". Jeśli rozmówca odpowiada ogólnymi ksero-argumentami typu "księża to hipokryci, bo... np. zamiast pomagać biednym jeżdżą samochodami, sypiają z gosposiami, są pedofilami itp." można spróbować sprowadzić rozmowę na bardziej osobiste tory np. "wybacz, jeśli idę za daleko, mam wrażenie, że jednak spotkała cię bardziej osobista krzywda..." Jeżeli taka osoba nam ufa, może się otworzyć, musimy być jednak gotowi jej naprawdę pomóc. Np. znaleźć mądrego duchownego, który będzie z nim potrafił rozmawiać na konkretny, bolesny temat.

Kilka najgłupszych argumentów
Dość często spotykanym argumentem jest coś w stylu: "dzieci w Afryce głodują, a kościoły są pełne drogocennych ozdób".  Zwykle wystarczy zadać pytanie: "A co ty zrobiłeś dla głodujących dzieci w Afryce?", by okazało się, że dobroczynność rozmówcy ogranicza się do corocznego nabycia za kilka złotych czerwonego serduszka WOŚP. Warto  też rozmówcę zachęcić do zapoznania się z działalnością Catholic Relief Services lub Caritasu, nielicznych organizacji, które rzeczywiście pomagają krajom trzeciego świata. Pomoc organizacji niekatolickich często opiera się na zasadzie: "walczyć z biedą, likwidując biednych" - oferują zatem zamiast żywności, leczenia, edukacji - prezerwatywy i aborcję.

Bardzo częstym źródłem inspiracji dla samozwańczych ateistów są prawdziwe, lub zmyślone cytaty ze znanych osób świata nauki. Są one obrazowe, emocjonalne, a jednocześnie nielogiczne. Przykład: "Wszyscy jesteśmy ateistami, chrześcijanin nie wierzy w szereg bóstw pogańskich, ateista nie wierzy po prostu w jedno bóstwo więcej." Do rozpracowania takich argumentów wystarczy znajomość logiki. Ateizm to nie kwestia stopnia wiary, nie jest terminem relatywnym. Analogiczna "logika" nakazywałaby wnioskowanie: "Wszyscy głodujemy. Dzieci w Afryce głodują po prostu o 40kg jedzenia miesięcznie  więcej niż my." Logika przydaje się zresztą w rozprawianiu z większością argumentów. Niech się samozwańczy ateiści zdecydują. Albo wszyscy księża są pedofilami, albo homoseksualistami, albo sypiają z gosposiami. Nie da się robić wszystkiego naraz...

Innym popularnym ksero-argumentem jest bezmyślne tłumaczenie dyskusji między amerykańskimi protestantami a ateistami, szczególnie dotyczących sporu kreacjonizm-ewolucja, gdzie strona wierząca traktuje Pismo  Święte jak pracę naukową opisującą zjawiska przyrodnicze. Podobne są argumenty zrównujące wszystkie religie i jako "dowód" na "zło katolicyzmu" podające terroryzm islamskich ekstremistów. Tutaj osobie wierzącej przydaje się choćby podstawowa znajomość apologetyki, a zwłaszcza dorobku św. Tomasza z Akwinu.

Kilka książek, które mogą się przydać:
"10 książek, które zepsuły świat" Benjamin Wiker
BÓG NIE JEST UROJENIEM - ZŁUDZENIA DAWKINSA, Alister McGrath, Joanna Collicutt McGrath
SUMMA CONTRA GENTILES św. Tomasz z Akwinu
APOLOGETYKA PODRĘCZNA Ks. Stanisław Bartynowski SJ

Na koniec pamiętajmy. Teologia katolicka jest naprawdę spójna wewnętrznie, doceniając rolę rozumu w poznaniu Boga, nauka (badania psychologiczne i medyczne) pokazuje, że nauka moralna Kościoła jest zwyczajnie zdrowa dla człowieka (szczególnie nauczanie dotyczące płciowości), a "xeroantykleruchowe" argumenty możliwe do odparcia.  Nie musimy dawać pomiatać wiarą i Panem Bogiem osobom, które z jakiś względów czują się zranione przez Kościół.

Bogna Białecka



żródło obrazka: "katolickie memy"

Inspiracje modlitewne

  • 1
  • 2

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to.

Zrozumiałem